Taika Seiyu Oyata – Oyata Shin Shu Ho
Mistrz Taika Oyata (10 Dan) był czwartym i najmłodszym synem Kany Oyata – mistrza Okinawy w Sumo w wadze średniej. Jego trzej bracia zginęli w czasie II Wojny Światowej, on sam jako porucznik Japońskiej Marynarki wyznaczony był do misji w samobójczej torpedzie. Certyfikat jego śmierci został już wysłany do rodziny i tylko koniec wojny ocalił mu życie. W marynarce Taika po raz pierwszy zetknął się z japońskimi sztukami walk jako elementem wyszkolenia – Judo, Kendo, Naginata, Yari oraz Iaido.
“Tuż po drugiej wojnie światowej ludność Okinawy cierpiała niedostatek. Trening sztuk walki pozwalał przetrwać najgorszą biedę. Chroniczny brak żywności pobudzał naturalne instynkty obronne. Niektórzy z nas w głębokich norach chowali ryż i fasolę. Wokół przypadkowo odkrytych spiżarni dochodziło do gwałtownych bójek. Wciąż wzrastała potrzeba skutecznej samoobrony.” – cyt.
Taika Oyata po wojnie został zatrudniony przez Armię Stanów Zjednoczonych jako konwojent transportów lekarstw oraz żywności na wyspy po wschodniej stronie Okinawy. Były to Kudaka, Tsuken, Hamahiga, Heianza, Ike i Hanarei. Wówczas to spotkał swych pierwszych nauczycieli Uhugusku Tanmei i Wakinaguni Tanmei. Obydwaj byli już w niezwykle zaawansowanym wieku, pierwszy miał 97 lat, drugi 95 lat. Obydwaj należeli do niemal już nie spotykanej w owym czasie kasty Bushi – wojownik, czyli ktoś kto brał udział w bitwie. Być Bushi oznaczało jednak znacznie więcej, oznaczało człowieka o szerokich horyzontach, wykształconego i prawego, pomocnego i swą łagodnością budzącego powszechne zaufanie.
Jak doszło do spotkania mistrza i ucznia?
Pływając amfibią od wyspy do wyspy Taika często przepływał koło wioski Teruma. Tam widywał, łowiącego przy brzegu ryby, wysokiego starca. Zwrócił on uwagę Taiki swoją w tych czasach nie spotykaną fryzurą. Posiadał on bowiem specjalnie wiązany kok. Taika zainteresowany starcem zaczął pytać o niego we wsi. Tam dowiedział się, iż jest to człowiek nazywany Kampu Tanmei co znaczy “szacowny starzec z czubkiem”. Kok noszony przez Uhugusku był już od wielu lat zabroniony przez Japońskie władze, gdyż był znakiem przynależności do wysokiej kasty społecznej, a usuwanie tych różnic było w polityce rządu. Tanmei jest zwrotem wyrażającym duży szacunek do starszej osoby i używanym jedynie w klasie wojowników. Wszystko to zainteresowało Taikę na tyle, że postanowił spotkać się z Uhugusku Tanmei. Ponieważ miejsce, w którym wędkował szacowny starzec nie obfitowało w ryby Taika pewnego dnia zaproponował wędkowanie z jego amfibii na głębszej wodzie. Starszy człowiek chętnie zgodził się, bardziej zainteresowany amfibią niż wędkowaniem z młodzikiem. Udana wyprawa powtórzyła się kilkakrotnie w ciągu kolejnych dni. Młody Seiyu Oyata bardzo zżył się ze starcem i pewnego dnia zagadnął o sztuki walki. Nie ukrywał, iż jest ostatnim jedynym żywicielem swej rodziny i musi bronić jej w trudnych czasach jakie nastały na Okinawie. Mistrz Uhugusku był jednak wojownikiem i przede wszystkim zapytał Taikę o pochodzenie, gdyż przekazywanie jakiejkolwiek nauki komuś z niższej kasty nie wchodziło w grę, w tradycyjnym rozumowaniu starego Bushi.
Uhugusku słysząc, że Taika jest potomkiem znanej książęcej rodziny postanowił go uczyć. Nauka jednak zgoła nie przypominała naszych dzisiejszych doświadczeń. Przez trzy miesiące mistrz uczył młodego Taikę historii, filozofii, zasad i ideałów walki obronnej. Dopiero po takim przygotowaniu mistrz przystąpił do nauki. Ku zdziwieniu Taiki, który chciał się uczyć walki wręcz, mistrz stwierdził, że rozpoczną trening od nauki Bo (długi kij). Wówczas starzec wyjaśnił mu, że jego ród sięga korzeniami kształtowania się Królestwa Ryukyu, czyli XIV i XV wieku, a jego przodkiem był Uhugusku Kenyu, którego władca Shuri uczynił wodzem w czasie szturmu na zamek Katsuren. Zdobywając tę nader niewygodnie położoną fortecę dzięki swemu męstwu dostał przydomek Uni – Uhugusku, co oznacza Diabeł. Po zjednoczeniu Ryukyu Uni Uhugusku został kasztelanem zamku Chibana zwanego strażnicą Shuri. Przez wieki tradycją bitnej rodziny była nauka Bo, oraz wielu innych rodzajów rodzimej broni (kobudo). Taika rozpoczął trening, kata oraz technik z różnego rodzaju bronią poczynając od Bo. Trening był niestety bolesny i wymagający dużej woli od ćwiczącego. Mistrz nie objaśniał technik jedynie kazał się atakować i demonstrował je na adepcie bez żadnej taryfy ulgowej. Oto przykład pierwszego takiego treningu przeprowadzonego przez 97 letniego nauczyciela.
“(…Mistrz) Grzecznie zaproponował, żebym go uderzył. Sam przyjął trochę krzywą obronną postawę. Stanowczo odmówiłem, aby go nie skrzywdzić. Nie chciałem bić starca. – Ty tchórzu! – krzyknął wówczas. – Myślisz, że coś mi zrobisz? Słysząc te obelgi, dałem się ponieść złości i straciłem panowanie nad sobą. Z kijem w ręku rzuciłem się na mistrza. To był ogromny błąd! Chwilę później z bólem brzucha zwijałem się na ziemi. – Młodzieńcze, wiele masz odwagi, ale za mało ducha wojownika – usłyszałem głos mistrza. – Cierpisz przez swoją popędliwość. Po tak bolesnym doświadczeniu całkiem inaczej podszedłem do ćwiczeń.(…)” – cyt.
Trening Te wymagał właściwego nastawienia zarówno fizycznego jak i psychicznego. To właśnie był trening kształtujący czyste dłonie oraz czyste serce. Przez kilka lat treningu u sędziwego nauczyciela Taika Oyata poznał 35 kata kobudo oraz sposoby walki tradycyjną okinawańską bronią, taką jak: bo, jo, nunte bo, eiku, tan bo, tonfa, nunchaku, chikizun bo, sai, manji sai, kama i suruchin. Jako że Uhugusku nie miał własnych potomków postanowił Taikę nazwać Mago, co oznaczało, że traktował go jak najstarszego syna i uczynił spadkobiercą swej rodzinnej spuścizny w sztuce walki.
Po roku treningu Uhugusku zapoznał Taikę ze swym przyjacielem Wakinaguni Tanmei. Spotkanie odbyło się rzecz jasna w nie typowych okolicznościach. Mistrz Uhugusku powiedział Taice, iż jadą się spotkać z jego odwiecznym wrogiem i rywalem i niewątpliwie będą narażeni na atak, więc musi mieć się na baczności. A najlepiej będzie, kiedy to oni pierwsi zaskoczą wroga, co da im pewne zwycięstwo. Udali się razem do Kadeny oddalonej o 10 kilometrów od Terumy, gdzie mieszkał Uhugusku. Na miejscu nauczyciel wskazał “niebezpicznego” starca Taice i polecił go zaatakować. Ten po doświadczeniach ze swym nauczycielem, pewien że to kolejny test któremu jest poddawany, zgodził się ruszyć na odwiecznego wroga rodziny. Wakinaguni siedział w swym domu tyłem do wejścia czyszcząc miedzianą fajkę i nagrzewając ją w ogniu dla usunięcia resztek tytoniu. Taika zaszedł go od tyłu i zaatakował.
“Mistrz Wakinaguni wyczuł moją obecność, zrobił błyskawiczny unik i gorącą fajką mocno uderzył mnie prosto w prawą goleń. Z przejmującym bólem zwaliłem się na podłogę.(…) Widząc, że trzymam się za nogę i jęczę z bólu, (mistrzowie) wybuchnęli śmiechem. – Nie pokonasz tego starca – powiedział mistrz Uhugusku. – Jesteś jeszcze zbyt młody. Zdarzają ci się przykre rzeczy, bo wciąż nie masz w sobie serca prawdziwego wojownika!” – cyt.
Wówczas Uhugusku przedstawił Taice swego najlepszego przyjaciela – Wakinaguni Tanmei – wojownika, którego rodzina wywodziła się z Chin i od sześciu pokoleń zamieszkiwała Okinawę. Ród Wakinaguni od wielu generacji zajmował się sztukami walk i przekazywał swą wiedzę, o ściśle chińskim rodowodzie, przez setki lat. Taika od razu zauważył pewną dziwną cechę wyglądu mistrza – były to mianowicie nader krótkie i zdeformowane palce u rąk. Jak później się dowiedział, Wakinaguni latami ćwiczył swe palce na rafach koralowych lub skałach, co spowodowało taki ich wygląd. Mistrz był specjalistą od walki wykorzystującej punkty witalne i stąd taki właśnie trening. Od tego czasu Taika miał dwóch nauczycieli. Wakinaguni poprosił, aby młodzieniec przyszedł następnego dnia na trening. Następnego dnia Taika zastał mistrza drzemiącego. Znalazł również kartkę, na której było polecenie, aby ćwiczył ruchy jakby odpędzał komary sprzed twarzy. Taika przychodził codziennie na trening, lecz przez cztery lub pięć miesięcy nic się nie zmieniało, a co istotne Taika tylko raz lub dwa razy w tym czasie zauważył, że mistrz go obserwuje. Poza tym zawsze drzemał.
Tak dziwny trening był kolejnym testem tego czy naprawdę Taika jest kimś komu można powierzyć sekrety rodzinne, ale zarazem był to wstęp i ćwiczenie przygotowujące do treningu To Te – “chińskich rąk”. Trening z ludźmi pokroju Uhugusku oraz Wakinaguni był niezwykle trudny, nieustannie adept musiał przechodzić sprawdziany swej przydatności jako sukcesora tak ważnej spuścizny.
Taika zdobył zaufanie Wakinaguni Tanmei i mógł rozpocząć właściwy trening. Były to formy ToTe, a następnie rodzinna forma mistrza Shiho happo-no te, które stanowią esencję Oyata Shin Shu Ho. Sam trening również odbiegał od współczesnego. Przykładem niech będzie trening, podczas którego mistrz pokazał jakiś ruch i zapytał ile zrobił uderzeń. Taika bez wahania odpowiedział, że jeden. Jakież było jego zdziwienie, gdy nauczyciel kazał się zaatakować i Taika poczuł niemal jednocześnie dotkliwe, twarde uderzenia w ramie i szczękę. Czyli były dwa… Mistrz nic nie wyjaśnił, po kilku miesiącach treningu i ćwiczenia form oraz ćwiczeń z drewnianym manekinem Taika znalazł odpowiedź na to co się wydarzyło. Gdy przedstawił swe odkrycie nauczycielowi ten powiedział:
“- Wyśmienicie! – zawołał. – Poznałeś jedną z moich technik.”- cyt.
W miarę upływu czasu odpowiednio prowadzony trening wykształcał w młodym Taice tzw. “wewnętrzne oczy”. Wszystko to czego nie powiedziano mu bezpośrednio musiał wyczytać w najdrobniejszych gestach nauczycieli, w małych ruchach kata, we własnych odczuciach przy ćwiczeniu samemu. W zasadzie cały ten okres Taika ćwiczył sam bądź z drewnianym manekinem, dla pełnego poznania wiedzy nie była konieczna nieustanna konfrontacja z przeciwnikiem – to przyszło później, ale raczej, aby wiedza mogła zaowocować, a nie aby się uczyć podczas sparingu. Właściwe podejście do treningu to podstawa pradawnych sztuk walki.
“Trening, w którym jedyny nacisk kładziono na aspekt fizyczny, był według nich treningiem “brudnych rąk”, uczącym jak krzywdzić ludzi.” – cyt.
Mistrzowie wiedząc, iż nie mogąc planować nauki młodzieńca na długie lata – byli przecież bliscy wieku stu lat – przekazali młodemu Taice “ziarno”, które poprzez kolejne doświadczenia miało wzrastać, aby dać najpiękniejszy kwiat, jaki w tej dziedzinie możemy sobie wyobrazić. To ziarno to było zrozumienie. Zrozumienie technik zawartych w kata oraz mocno wyryte w pamięci ich działanie, których istoty Taika miał dochodzić jeszcze długi czas. Jak wyryte? Jak dłutem w kamieniu, ponieważ nauczyciele nie tłumaczyli co robią, lecz po prostu kazali się atakować i bez większego sentymentu powalali Taikę na ziemie piorunującymi ciosami. Nic tak nie zostaje w pamięci jak ból. Można powiedzieć, że własnymi rękami ulepili z Taiki wojownika, kolejne lata to było układanie tej wiedzy w całość i worzenie własnej osobowości – osobowości Bushi.
Nie długo przed śmiercią nauczyciele wskazali Taice nauczyciela, który zna kata najmniej zmienione w stosunku do oryginalnych. Tam Taika miał kontynuować swą naukę, choć nauka miała w tym wypadku być nieco inna. Nauczyciele powiedzieli mu, aby przelał swoją wiedzę, którą nabył od nich do kata poznanych u nowego nauczyciela. Nauczycielem tym był Shigeru Nakamura. Również potomek znanej rodziny, słynny z potwornie mocnych i szybkich uderzeń.
Nadszedł czas kiedy nauczyciele Taiki odeszli: Uhugusku odszedł w 1951 roku a Wakinaguni w 1953.
Taika przez fakt ćwiczenia u tak znamienitych wojowników został przyjęty przez Nakamurę jako instruktor i asystent. Był czołowym uczniem Nakamury, który dał mu imię “Kem Pu Kan” – Miejsce gdzie pięści szybkie są jak wiatr, z racji potężnego i błyskawicznego uderzenia, jakim dysponował Taika, którym powalał swych przeciwników. Później była to nazwa Dojo Taiki na Okinawie. Razem z Nakamurą opracowali oni zasady rywalizacji full kontaktowej Bogu Kumite, w której te pojedynki się odbywały.
Taika w między czasie odwiedził wszystkie bardziej znaczące Dojo na Okinawie, aby poznać uczących tam instruktorów i mistrzów, żaden jednak nie mógł się równać biegłością i wiedzą z jego pierwszymi nauczycielami, co niestety Taika często udowadniał nawet uznanym autorytetom, przez co zyskał sobie miano “chodzącego po wodzie”, gdyż jego technika była tak niedościgła. Jednocześnie jednak zaskarbił sobie na nieprzychylność miejscowych mistrzów i między innymi, dlatego trudno znaleźć go w dokumentach dotyczących okinawańskich sztuk walki.
Ostatnim nauczycielem, a właściwie partnerem Taiki w nauce był Sekichi Uehara, spadkobierca rodzinnej tradycji rodziny Motobu, na którego cześć nazwał on swą szkołę Motobu Ryu. Razem z Taiką pracowali nad technikami Kobudo i na ten temat wspólnie napisali książkę.
W połowie lat 60 – tych Taika wygrywa otwarte mistrzostwa Japonii w Kumite.
Po tych mistrzostwach Taika otrzymał niezwykłą propozycję stanięcia na czele całej organizacjii Shotokan Karate, której nie przyjął nie chcąc odchodzić od swej tradycyjnej drogi poznawania sztuki walki.
Kilka lat później zadziwił na mistrzostwach Okinawy w walce bronią swą niezwykłą biegłością w posługiwaniu się bo i wygrywając wszystkie pojedynki jak i demonstrując nie spotykaną technikę form z bo. Świadkowie, trenujący inne systemy Kobudo, którzy mieli możliwość na własne oczy zobaczyć formy Ryukyu Kempo, byli pod niezwykłym wrażeniem piękna i siły tych form. Było to wynikiem niezwykłego wyrafinowania i trudnej techniki w posługiwaniu się bronią jak i w płynnych, ale niezwykle dynamicznych ruchach całego ciała.
W 1968 roku, na zaproszenie swoich amerykańskich uczniów ćwiczących u niego w dojo, Taika Oyata po raz pierwszy na krótko odwiedził Stany Zjednoczone i wówczas pierwszy raz zachodnia cywilizacja publicznie poznała terminy Tuite oraz Kyusho. Wówczas zostały stworzone podwaliny pod powstanie międzynarodowej organizacji karate, która oficjalnie powstała w 1977 roku i nazywała się Zenkoku Ryukyu Kempo Karate Kobudo Rengo Kai, a od kilku lat przeistoczona jest w International Ryu-TeŽ Association, której częścią jest Polska Federacją Ryu-TeŽ – pierwsza europejska organizacja tego systemu.
W roku 1977 poza stworzeniem organizacji, Taika Oyata na stałe przeprowadził się do USA, gdzie mieszka i naucza do dziś.
Taika Oyata twierdzi, że są trzy różne typy karateków: pierwsi to ci, którzy głośno krzyczą i robią bardzo słabe kata; drudzy to ci, którzy robią dużo kata, ale nie rozumieją ich znaczenia; oraz ci, którzy robią dobre kata, rozumieją co w nich ćwiczą, oraz umieją to wykorzystać. Ten ostatni sposób podejścia do sztuk walki był przez wieki charakterystyczny dla podejścia prawdziwego Bushi, który zmuszony był do odpowiedniego nastawienia umysłu w poszukiwaniu najskuteczniejszej techniki w formach przekazywanych przez pokolenia jak również ich ciągłego wzbogacania i rozwijania poprzez własne doświadczenia, predyspozycje jak i mądrość. Było to myślenie całkiem odwrotne do sportowego nastawienia eliminującego wszelkie koncepcje nie pasujące do ram przepisów, ograniczeń rywalizacji sportowej, zawodów itp.
Jest fundamentalna przesłanka, która zdaje się wiązać koncepcje Tuite Jitsu i Kyusho Jitsu dla zrozumienia, jakie jest prawdziwe znaczenie karate i jakim je stworzono, aby było przez wieki. Ta przesłanka jest obecna zawsze podczas nauczania Taiki Oyata, jego klasycznej sztuki. Tłumaczy to właściwa interpretacja Kanji (znaków pisowni chińskiej i japońskiej) opisujących słowo “KARATE”. Taika uczy, iż słowo karate oznacza “otwartą rękę”, “przestrzenną rękę” w przeciwieństwie do najczęstszej interpretacji “pustej ręki”. Określenia te są znacznie bardziej abstrakcyjne i ukazują nieograniczone możliwości “otwartej dłoni” w “sztuce ochrony życia”. Taka sztuka ochrony życia broni nie tylko pojedynczą osobę, ale całe społeczeństwo, a i w wielu przypadkach i agresora przed nim samym i jego popędliwością. Taka ochrona idzie z głębokiego rozumienia sztuki “otwartej ręki” niosącej pomoc potrzebującym głodnym, słabym. Czy to brzmi jak typowa definicja KARATE?
Łącząc tę definicję karate z klasyczną sztuką Ryu Te przedstawianą przez Taikę Oyata, ukazuje nam się prawdziwy duch Bushi – wojownika, ale i człowieka będącego strażnikiem wartości i podtrzymującego dawny przekaz i prawdę kultywowaną przez pokolenia wojowników.
Niewątpliwie Taika Seiyu Oyata jest jednym z niewielu żyjących ludzi, “…który – jak powiedział Jego osobisty uczeń Renshi Piotr Ciećwierz-Polander (8 Dan) – dotykał krwi prawdziwych samurajów…”