Tasshi Jim Logue
Artykuły Tasshiego Jima Logue’a to wspomnienie trwającej blisko 40 lat drogi przebytej u boku Taiki Seiyu Oyaty. Jego doświadczenie i wspólne wspomnienia mogą być inspiracją dla wielu, którzy pragną poznać techniki Mistrza Oyaty oraz zgłębiać system Okinawan Kempo.
Nowa odmiana karate
Jest bardzo wiele stylów karate a lista rośnie z dnia na dzień. Kombinacje boksu, zapasów, judo i wszystkiego co może przyjść do głowy pojawiają się wszędzie i całe karate jest postrzegane na podstawie tych wersji w oczach opinii publicznej.
Bez wchodzenia w szczegóły dotyczące historii karate dokonam tu streszczenia. Rodowita forma walki pustą dłonią rozwinęła się na Okinawie i połączyła się z wersjami chińskich stylów walki tworząc system zwany „TE” (używanie dłoni).
„TE” rozwinęło się dalej w regionach Okinawy odseparowanych różnicami kulturowymi i oddalonych od siebie o kilka mil. Rodzaje „TE” były tak różne, że otrzymały nazwy po każdym z regionów: Naha-te, Shuri-te i Tomari-te. Z tych 3 form „TE” rozwinęła się większość pozostałych stylów karate, jednakże ten artykuł nie jest poświęcony ukazywaniu historii czy też rozwojowi tych stylów lub powstałych później stylów z Okinawy, ale kształtowaniu się nowoczesnego, czwartego „Te”.
Czwarte „Te” zyskuje na popularności nie tylko ze strony mistrzów sztuk walki, ale także ze strony opinii publicznej. Dzieje się tak głównie za sprawą mediów i ustnych relacji. Ten nowy styl jest różnie nazywany, ale nie można go sklasyfikować do żadnego z trzech pierwszych Te. Jednakże dokładne studia technik ujawniły nazwę ”Haha-te”
Haha-te jest to sensacyjność, widowiskowość i przesada w oryginalnych pojęciach Karate. Ekstrawagancki styl Haha-te poddaje się wpływom nawet osób nie będących artystami sztuk walki. Filmy, programy telewizyjne, książki i czasopisma wszystkie pokazują Haha-te jako wiarygodną sztukę walki. Wiele osób nie będących artystami sztuk walki wierzy, że to jest prawdziwy obraz całego karate.
Pytania, jakie niektóre osoby zadają na temat karate są zadziwiające. Wiele z tych pytań wywodzi się z zasłyszanych opowieści i plotek. „Mam kolegę, którego szwagier ma kuzyna, który musiał wyciągnąć serce z owcy by otrzymać czarny pas, czy wy naprawdę robicie takie rzeczy ?”
Nie ważne jak wiele jest wiarygodnych systemów karate i tak opinia publiczna będzie kojarzyć karate z Haha-te, a przy ograniczonej wiedzy ze strony ludzi bardzo trudno jest „edukować” ich w kwestii prawdy na temat karate.
Więc czym jest Haha-te? Haha-te jest tą wersją karate, która jest tak wyrafinowana i niesamowita, że trudno to ująć w słowach. Najlepiej można je opisać za pomocą pytań i „faktów”, które rodzą się po obejrzeniu tej „zabójczej” sztuki walki.
Pierwszym wymogiem jest rzucający się w oczy strój. Musi mieć jaskrawy kolor lub być wielobarwny, najlepiej satynowy. Strój musi mieć imię ćwiczącego wypisane w 3-calowych literach na plecach oraz jakieś pseudo wyszyte na nogawce. Musi mieć liczne naszywki, a naszywka z logo piwa Coors ® jest zazwyczaj oznaką niezłych umiejętności.
Następnie mamy nazwę stylu. To musi być kombinacja różnych japońskich słów, która brzmi bardzo poważnie, ale jeżeli ktoś by ją powiedział Japończykowi ten albo padłby na ziemię zwijając się ze śmiechu albo zaczął drapać po głowie próbując zrozumieć co to znaczy. Moja ulubiona to „KaraKiDo”, co w tłumaczeniu oznacza „droga pustego ducha”. Praktykujący Haha-te spędzają dużo czasu na nauce swojej sztuki, zazwyczaj 4 lub 5 godzin instruktażu na temat jednej sztuki walki. Potem biorą jeszcze kilka form walki i robi± to samo. Posługując się jakąś magiczną formułą biorą tylko to co „najlepsze” z każdego stylu i pozbywaj± się tego, co „gorsze”.
Jaka ulga, że nie trzeba się uczyć tych wszystkich bezużytecznych technik. Nie rozumiem co też sobie myśleli ci starożytni mistrzowie, kiedy umieszczali tam te bezużyteczne techniki. Cieszę się, że my mamy „współczesnych samurajów” (można by ich nazwać „Rambo-rajami”), którzy w rok lub dwa lata rozszyfrowali 1000 lat rozwoju i skondensowali je w łatwo przyswajalnym programie pod tytułem „możesz zdobyć czarny pas korespondencyjnie w 6 miesięcy.”
Haha-te może być trochę skomplikowane z tego względu, że kata czasem jest używane a czasem nie. Jeżeli są kata to mają bardzo skomplikowane nazwy takie jak „Ka-da jeden lub Ka-da dwa”. Same kata musiały być trzymane w sekrecie przez przynajmniej kilka miesięcy i potrzeba dużych umiejętności w tańcu breakdance by je wykonać, tym bardziej że muzyka jest zazwyczaj wymagana do wykonania tych kata. Demonstrowanie umiejętności jest istotne, dzięki temu Haha-te zdobyło najwięcej popularności. Te pokazy ukazują rzeczy najistotniejsze w samoobronie szczególnie, gdy jest się atakowanym przez stos płonących desek lub wielkie bloki lodu. Szczerze, ostatnim razem kiedy zaatakowały mnie płonące deski zostałem poważnie poparzony.
Krążą opowieści o ekspertach Haha-te skaczących z miejsca i kopiących w obręcz kosza do koszykówki obiema stopami. Kiedy ostatni raz mierzyłem, było to 10 stóp, co powinno stanowić nowy rekord olimpijski w skoku wzwyż. Widziałem nawet eksperta w programie „To jest niesamowite” przeskakującego ponad pędzącym samochodem sportowym. Nigdy nie wszczynałem bójki z samochodem wyścigowym i nie zamierzam.
Zdolność odparcia ataku 10 lub 20 ludzi na raz to kolejny atrybut Haha-te. Wystarczy około 100 takich i nie będziemy potrzebować armii. Najbliżej prawdziwej walki tacy ludzie byli podczas pokazowej walki „Blue Light Special” w Kmart.
Stopnie są bardzo ważne w Haha-te. Im szybciej otrzyma się stopień i im wyższy jest to stopień, tym lepiej. Słyszałem, że istnieje czarny pas „dwunastego stopnia”. Wiek nie wydaje się grać roli, bywają 6-latki z czarnym pasem drugiego stopnia. Mówię ci, napędzają mi niezłego stracha. Leżę, nie śpiąc po nocach i martwię się, że jedna z tych 70-funtowych maszyn do zabijania zaatakuje mnie stosem płonących desek.
Pozostaje jeszcze sprawa testów na czarny pas. Nie ma mowy, żebym łapał grzechotniki mając zawiązane oczy albo nawet łapał grzechotniki, które mają zawiązane oczy. Jednakże prawdziwym testem, jest wyciąganie serca z owcy. W dawnych czasach trzeba było zabić posiadacza czarnego pasa przez wyrwanie serca z jego piersi i wręczenie mu go zanim umrze; teraz, kiedy już jesteśmy bardziej cywilizowani wystarczy zabić owcę.
Tak więc czym jest Haha-te? Haha-te to dosłownie „śmieszne” karate. Chociaż to wszystko jest tylko w skrócie to trafia jednak w sedno w przypadku niektórych faktów. Jako tradycjonaliści musimy wykazywać fałszywość błędnych przekonań powstałych u ludzi źle poinformowanych i prezentowanych jako niewiarygodne fakty.
Trudno jest nawrócić praktykującego Haha-te, oni obierają łatwą drogę do sukcesu, zaprogramowany rozwój, niewielki wgląd w głębie technik karate i używają tylko technik, które działają przeciwko ich zmyślonym przekonaniom.
© Copyright Tashi Jim Logue. All Rights Reserved.