Zdjęcie grupowe na obozie Okinawan Kempo - Czechy
previous arrow
next arrow
Slider

Ile technik?

Często powtarzające się pytanie – Czy lepiej uczyć się szerokiej gamy technik i wielu rozwiązań czy też skupić się na kilku i szlifować je do perfekcji – jest punktem wyjścia dla tego tekstu.

Myślę, że problem polega na uczeniu technik w sposób taki, że każda z nich jest właściwie zupełnie czymś innym. Wówczas decyzja co do jej wykonywania faktycznie musi zaistnieć w bardzo zdecydowany sposób i to jest czas w którym atak ląduje już na naszej szczęce.

To co moim zdaniem jest istotą zagadnienia to pierwsza reakcja, która zawsze będzie odruchowa i to j± trzeba ćwiczyć (mowie raczej o sytuacjach z pewnego zaskoczenia, a nie koniecznie o sparingu). Pierwsza reakcja musi być jak najbardziej uniwersalna dająca obronę przed jak największą ilością ataków. Pierwsza reakcja na atak prawą ręką musi być taka sama jak na atak lewą, a nie na obrona ćwiczona lustrzanie. To nam skraca reakcje, bo decyzja już jest niepotrzebna. To oczywiście stawia nas w dwóch różnych sytuacjach w chwile potem (np. raz zeszliśmy na zewnątrz, a w drugim przypadku robiąc to samo jesteśmy w “środku”). To powoduje, że musimy zastosować już nieco inne techniki w obu przypadkach, ale stosujemy najprostszą i najbardziej wyćwiczoną w danej sytuacji. Dopiero spotkanie się z jakąś obroną przeciwnika generuje znowu najnaturalniejszą technikę, którą może być np. po bloku uderzenia (zamiast kolejnego uderzenia) przechwyt blokującej ręki i odciągnięcie do dźwigni.

Wbrew pozorom każda najbardziej skomplikowana technika powinna być odpowiednim zastosowaniem technik prostych. I tak u nas blok pojedynczy jest podstawą:

  • zwykłego bloku;
  • bloku, który jest atakiem na ręce przeciwnika – uderzenia na mięsnie itp. dość bolesne;
  • przy zahaczeniu drugą ręką jest dźwignią na łokieć;
  • jest atakiem na szyje lub potylice w sytuacji lekkiego ściągnięcia przeciwnika w dół (zgięcie w pasie lub zejście na kolana);
  • jest podstawowym ruchem przy robieniu dźwigni nadgarstkowej przy chwycie na wprost jak i na ukos;
  • jest pierwszym ruchem przy dźwigni na bark wykonywanej za plecy przeciwnika;
  • jest dwa razy wykonany przy kluczu na bark (pochylającym przeciwnika do przodu) raz jedną raz drugą ręką;
  • itd.

Tak na prawdę wszystkie skomplikowane techniki są płynną kompilacją bloku pojedynczego, podwójnego, górnego i Tsuki oraz jakichś kopnięć na nogi w tym samym czasie. Dochodzą oczywiście pewne detale modyfikujące ten ruch, ale baza jest jedna. Przynajmniej w Ryu-te.

W związku z tym wcale nie ćwiczy się tak wiele różnych rzeczy, a ma się wiele rezultatów. Największym błędem jest to, że na jeden atak uczy się 150 obron. Po co? Wiele rozwinięć tak. To jest tak jak ze strumieniem. Jeżeli nie ma żadnych przeszkód to płynie prosto w dół. I takie powinno być podejście do techniki. Jak się pojawia przeszkoda to ją omija jedną lub drugą stroną, a czasem z obu stron. Dopiero wtedy wchodzą komplikacje, ale też najnaturalniejsze w naszej sytuacji. Strumień nie wraca z powrotem pod górę, żeby spróbować jeszcze raz. To jest moim zdaniem jedyna metoda łączenia trudnego z najprostszym.

Kończąc jeszcze o broni. Często widzi się uprawianie kobudo ni jak nie powiązane z technikami bez broni. Broń musi być poprostu przedłużeniem kończyn i jej zastosowanie musi tak na prawdę nie wiele odbiegać od głównej motoryki technik pustej ręki. Tylko wtedy można jakoś opanowywać obydwie te sztuki. Dla przykładu Tsuki w Ryu-te wykonuje się tak, iż pięść układa się tak jak:

  • jak przy ataku Sai,
  • jak przednia ręka przy uderzeniu bo,
  • jak uderzenie Tonfą przez przedramię przeciwnika na splot,
  • jak pierwszy etap założenia dźwigni przy użyciu tan bo,
  • jak uderzenie tan bo z góry,
  • jak ucisk z dźwignią na przedramię wykonywany Nunchaku,

Tyle w obronie wielu technik i możliwości ich opanowywania.