Zdjęcie grupowe na obozie Okinawan Kempo - Czechy
previous arrow
next arrow
Slider

Test ducha

Taika Oyata zawsze był przedsiębiorczy, nawet na Okinawie. Był współwłaścicielem baru i restauracji albo zawsze miał różnego rodzaju przedsięwzięcia biznesowe poza prowadzeniem dojo. Korporacja Gulf Land, spółka z siedzibą w Ameryce, była jednym z takich przedsięwzięć.

Korporacja Gulf Land była firmą deweloperską, która oferowała darmową kolację i rozrywkę w zamian za wysłuchanie prezentacji na temat projektów budowlanych na Florydzie. Zawsze żartowaliśmy na temat sprzedawania ludziom „kawałków bagna”, ale to rzeczywiście było prawdziwe przedsiębiorstwo. Taika Oyata nie był bezpośrednio zaangażowany w zdobywanie klientów czy też sprzedaż ziemi, raczej dawał pokazy karate jako część prezentacji.

Po lekcji karate, codziennie przez prawie miesiąc, Taika Oyata i ja jeździliśmy do miasta Koza by udzielać pokazów. Pokaz był zazwyczaj krótki, ale zawsze ekscytujący. Ja atakowałem, Taika Oyata się bronił. Czasami wykonywał kata, czasami ja wykonywałem kata ale to, czego wszyscy chcieli zobaczyć to łamanie i tu właśnie zaczyna się właściwa historia. Kiedy wspomnisz komuś słowo Karate, przeciętna osoba zawsze zapyta „ile desek potrafisz przełamać?” Prawie każdy zazwyczaj kojarzy karate z roztrzaskiwaniem niezliczonych ilości desek i cegieł. Będąc jedną z tych „przeciętnych” osób, ja także spodziewałem się, że nauczę się sekretu tej fascynującej części karate i bardzo się podekscytowałem, kiedy Taika Oyata, polecił mi pojechać z nim by odebrać trochę drewna do łamania.

Dotarliśmy do rejonu portowego Naha niedaleko kanału, gdzie wielkie kłody importowane z Filipin unosiły się na wodzie jakby to był jakiś obóz spławiaczy drewna z Oregonu. Nad naszymi głowami górowały stosy kłód, 2 lub 4-metrowej średnicy. Jadąc przez labirynt kłód, błoto i wypełnione wodą rowy, zdołaliśmy bezpiecznie dotrzeć do celu. Zaczęliśmy się wspinać po kilku stosach, aż dotarliśmy do tartaku. Taika Oyata porozmawiał z kierownikiem i wybrał kilka pokaźnych kawałków drewna. Miały około 8 do 10 stóp długości i grubość około 2 stóp kwadratowych. Wózek widłowy przeniósł drewno do piły, gdzie zostało pocięte na belki o grubości 2 na 2 cale i długości 4 stóp. Byłem trochę zdziwiony, bo myślałem, że będą pocięte na deski, ale nigdy nie zapytałem o powód dla którego zostały pocięta na kawałki 2 x 2.

Przez pierwsze kilka tygodni pokazów Taika Oyata wykonywał wszystkie łamania, czy to cegieł czy też dachówek, ponieważ ja nigdy nie próbowałem łamać i było to coś czego nigdy nie ćwiczyliśmy w dojo. Pewnej nocy to się zmieniło, kazano mi wykonywać łamanie. Dwie cegły były podparte nad podłogą gotowe do roztrzaskania. Zdenerwowany, podszedłem do cegieł zgodnie z tym co nauczył mnie Taika Oyata na temat prawidłowej metody przełamywania cegieł przedramieniem. Po kilku korektach postawy i pozycji, Taika Oyata dał mi sygnał, bym zaczynał. ŁUP! Ku mojemu zdziwieniu, cegły połamały się z łatwością.

Następnego wieczoru, Taika Oyata polecił mi bym znów wykonał łamanie. Jednakże tym razem miałem przełamać tylko jedną cegłę, gdyż kończył nam się ich zapas. Będąc pewnym siebie po przełamaniu dwóch cegieł poprzedniego wieczoru, jedna cegła wydawała się bułką z masłem. Ustawiłem się odpowiednio, wziąłem oddech i BACH, poczułem przeszywający ból w łokciu. Przesunąłem się do przodu podczas machnięcia w dół i uderzyłem cegłę łokciem zamiast przedramieniem. Niewzruszony, Taika Oyata powiedział „Uderz jeszcze raz.” Spojrzałem na niego myśląc, że chyba żartuje ale jego spojrzenie mówiło, że nie żartował. Kiedy spróbowałem uderzyć po raz drugi, przypomniałem sobie ból z pierwszego uderzenia i wstrzymałem się. Znowu cegła pozostała nienaruszona. Bez słowa i bez przygotowania Taika Oyata podszedł do cegły i uderzył ją pięścią. BUM cegła pękła na dwa kawałki jakby to były wykałaczki.

Minęło kilka wieczorów i zapas cegieł się wyczerpał. Taika Oyata wyniósł kawałki 2 na 2, które dostaliśmy w Naha i kazał mi uklęknąć na jedno kolano, a następnie zamachnął się kawałkiem drewna na moje wyciągnięte ramię. W pierwszej chwili pomyślałem, że Taika Oyata zamierza pobić mnie tymi kawałkami, jako kara za nie przełamanie wcześniej tej cegły, ale kiedy tylko wydałem z siebie głośne „kiai”, deska przełamała się na pół. Pierwszą rzeczą, którą zrobiłem to popatrzyłem na swoje ramię, żeby zobaczyć czy to nie ono się złamało. Ku mojemu zdziwieniu, nie poczułem bólu w ramieniu, ledwo się ruszyło pod uderzeniem. To naprawdę wzmocniło moją pewność siebie i przez resztę tygodnia wyczekiwałem momentu, kiedy roztrzaska deski na moim ciele. (Czasami deski były łamane na udzie, brzuchu lub plecach).

Pewnego szczególnego wieczoru, kiedy Taika Oyata uderzył w moje wyciągnięte ramię, jeden z kawałków drewna uparł się i nie chciał pęknąć. Ani ja ani Taika Oyata nawet nie mrugnęliśmy i przygotowaliśmy się na następne uderzenie. Znów deska była uparta i pozostała cała i nienaruszona. Teraz zarówno ja jak i Taika Oyata byliśmy trochę zawstydzeni. Myślałem, że Taika w pewnym sensie obwiniał mnie myśląc, że poruszyłem się w ostatniej chwili powodując, że deska trochę się odchyliła.

Taika Oyata, chociaż ja potrafiłem to zobaczyć, nie okazywał żadnych emocji kiedy poprosił bym wyciągnął lewą rękę. Znów deska nie złamała się. Teraz Taika Oyata wyglądał na odrobinę zniecierpliwionego, choć publiczność tego nie wiedziała. Ja wstałem, a on uderzył mnie przez udo i „BACH”, zostałem zwalony z nóg na podłogę. Taika Oyata stał przez chwilę trzymał w rękach deskę, zastanawiając się nad jej uporem. Następnie przystawił ją do ściany i kopnął z całą swoją siłą a znów deska się oparła i odepchnęła go do tyłu. Tym razem widocznie zaniepokojony, podniósł deskę i wyszedł zostawiając mnie poobijanego i leżącego przed osłupiałymi żołnierzami.

Na zewnątrz można było usłyszeć japońskie przekleństwa i głośny trzask, kiedy deska roztrzaskała się o róg budynku. Tym razem deska trochę dała za wygraną, chociaż nadal nie połamała się kompletnie, ułamała się w kawałek na kształt litery „V”. Przekleństwa zamieniły się w śmiech, kiedy Taika Oyata powrócił do pomieszczenia. Trzymając deskę ponad głową, wykrzyknął „skamieniałe drewno”.

W swej mądrości, Taika Oyata wyjaśnił publiczności, że nie zawsze sednem jest by przełamać drewno, ale raczej by przetestować ducha i pewność siebie ucznia. Zgodnie z jego zapewnieniem, to był rzeczywiście o wiele lepszy test ducha ucznia i jego pewności siebie. To mi udowodniło, że nie zawsze najlepiej jest oczekiwać, że drewno się przełamie, ale przygotować się do przyjęcia siły ciosu. Pomimo, iż nie zostało zaplanowane, że deska będzie tak mocna, to okazało się to dla mnie lekcją i dało mi zabawną historię do zapamiętania z czasu, który spędziłem na Okinawie.